Witaj w Infracorr

Od trzydziestu lat dostarczamy nowoczesne technologie, urządzenia i usługi dla ciepłownictwa, ogrzewnictwa i gazownictwa. Produkujemy, sprzedajemy, świadczymy usługi, wspieramy i doradzamy naszym klientom. Na stronach naszego serwisu znajdziesz wszelkie potrzebne informacje, środki i możliwości niezbędne, aby korzystać z najnowszych technologii ciepłownictwa i ogrzewnictwa - zarówno dla własnych potrzeb, jak i celem prowadzenia działalności we współpracy z nami.

Aktualności

Bez szlachectwa, ale z cenzusem.

W styczniowym (2011r.) numerze "Pismo PG" ukazał się artykuł autorstwa Pawła Janikowskiego, którego treść publikujemy poniżej:

"Inż. Zbigniew Borkowski, Prezes Zarządu „Infracorr” sp. z o.o. – oto treść służbowej wizytówki mojego rozmówcy. Znam wielu prezesów zarządu, którzy jeszcze wczoraj byli w jednej firmie, dziś są już w drugiej, a jutro prawdopodobnie będą w kolejnej – wynajmowani menedżerowie, zarządcy. Pana Zbigniewa nikt nie wynajął. Przez lata, z grupą współpracowników sam tworzył prężny organizm gospodarczy, który od 26 lat z powodzeniem funkcjonuje na rynku krajowym i za granicą – firmę z perspektywami.

– To człowiek sukcesu – mówią o nim koledzy z Politechnicznego Klubu Biznesu +.

Chciałem, aby na początku opisał spektakularne parametry tego sukcesu: co posiada, ile zarabia, jakim jeździ samochodem…zamiast takiej listy „osiągnięć” usłyszałem myśl niemal filozoficzną:

– Jestem większościowym udziałowcem spółki, jej szefem, ale wszystko, co jest mi dziś przypisane, jutro może być własnością…fiskusa. Przedsiębiorca prywatny w Polsce nie może przyzwyczajać się do stanu posiadania, lepiej mieć rezerwę do swego majątku. Dziś mam go ja, a jutro może zabrać go ktoś inny; wystarczy, że ja albo współpracownicy popełnimy jakiś błąd. Prawo nie chroni przedsiębiorcy, lecz fiskusa, banki, dłużników, pracowników…

Zamiast wyliczanki dorobku życiowego na biurku zaległy trzy opasłe tomy ilustrowanej kroniki firmy, odnotowującej kolejne dziesięciolecia budowania pomyślności „Infracorru”.

Pan Zbigniew rozpoczynał zawodową karierę w trudnym okresie, na początku lat osiemdziesiątych, ale pieniądze zarabiał już wcześniej. Jego ojciec miał zakład wulkanizacyjny, za komuny nazywano takich ludzi „prywaciarzami”. Może inaczej potoczyłaby się droga życiowa Zbyszka, gdyby nie przedwczesna śmierć ojca. Po skończeniu szkoły średniej chłopak musiał zarabiać na życie. Zatrudnił się w Instytucie Elektrotechniki Morskiej i Przemysłowej PG, ale jednocześnie w 1976 roku rozpoczął studia wieczorowe na Wydziale Elektrycznym uczelni. Praca, nauka, ale starczało też zapału do działalności w SZSP, w komisji studiów dla pracujących. Z nauką radził sobie dobrze, nawet bardzo dobrze…

– Jeszcze w technikum zakochałem się w dziewczynie, córce docenta i bardzo chciałem jej imponować… – tłumaczy pan Zbigniew swoją ówczesną motywację do nauki.

Inżynierski dyplom obronił nieco później, bo angażowały go inne zajęcia. Na przykład… w wakacje 1980 roku zorganizował wyprawę Koła Naukowego Elektryków do Afryki, aby zająć się tropikalizacją urządzeń elektrycznych, czyli określaniem norm dla polskiej aparatury, która miałaby trafić na rynki afrykańskie.

Po dyplomie podjął pracę w Urzędzie Wojewódzkim. Tam też długo nie zagrzał miejsca bo robota nie dla inżyniera, a i płaca marna. Zdążył jednak poznać liczne grono osób, między innymi człowieka, który na polecenie władz organizował przedsiębiorstwo budowlane. Dał się namówić do tej pracy bo pieniądze lepsze, a i nowe doświadczenia mogły się przydać. Zajmował się bowiem przygotowaniem procedur zarządzania nową firmą. W tym czasie ukończył też Studium Organizacji i Zarządzania na PG. Nabywał kompetencje menedżerskie.

Któregoś dnia z kolegą – elektrykiem umówili się i… założyli własną firmę. Oczywiście spółdzielnię pracy, bo to była właściwie jedyna możliwość powołania podmiotu przez ludzi mających wszystko co niezbędne do rozpoczęcia własnej działalności prócz… pieniędzy.

– Nie mieliśmy pochodzenia jak bohaterowie ”Ziemi Obiecanej”, naszym szlachectwem było wykształcenie. Również jak oni nie mieliśmy pieniędzy na firmę, tylko młodzieńczą wizję. To był nasz „as” w rękawie – komentuje po latach tamtą odwagę pan Zbigniew.

Inżynierska Spółdzielnia Pracy „Elektroinż”– brzmiała nazwa ich dzieła. Firma dziarsko poczynała sobie na rynku, ale… między kolegami elektrykami powstało jakieś napięcie i rozstali się.

Epizod z nową firmą zakończył się, kiedy spotkał innego kolegę, Tadeusza Grużewskiego. Ten zaciągnął pana Zbigniewa na seminarium do katedry profesora Romualda Juchniewicza, która miała w dorobku szereg opracowań i patentów z dziedziny elektrochemicznej ochrony antykorozyjnej. Posłuchali, zrozumieli. Korozja była wtedy poważnym problemem w wielu dziedzinach gospodarki, m.in. w ciepłownictwie, cukrownictwie i w zaopatrzeniu w wodę. Rynek wydawał się kuszący, podziałało to na wyobraźnię pana Zbigniewa. Grużewski znał prof. Juchniewicza, więc umówił kolegę na rozmowę z mistrzem, podczas której przedstawił pomysł na wykorzystanie patentów w praktyce, w biznesie. Profesor był zainteresowany, nawet bardzo, ale postawił dwa warunki: pan Zbigniew ma zaliczyć podyplomowe studium antykorozji, a w strukturze nowego podmiotu powinni znaleźć się „ludzie profesora”, jego współpracownicy z katedry, specjaliści.

Słowo się rzekło; pan Zbigniew odbył owe studium, a w powołanej spółdzielni „Infracorr” znaleźli się chemicy z PG – dr inż. Wojciech Sokólski, mgr inż. Jan Szukalski i kilku innych – a także pracownicy OPEC Gdynia, między nimi mgr inż. Jadwiga Pawlińska, wybitny inżynier – praktyk i wynalazca. Zaczynali w wynajętej suterynie w Gdyni. Najważniejsze, że o zlecenia nie było trudno. Pierwszym hitem „Infracorru” był magnetyzer; dr Ewa Łasińska prowadziła wdrożenie urządzenia na rynek. Jan Marjanowski, inżynier zatrudniony w OPEC Gdynia był tym, który patenty zespołu profesora Juchniewicza przystosowywał do praktycznego wykorzystania. Drugim hitem były kryzy do regulacji systemów ciepłowniczych miast. Był to patent specjalistów gdyńskiego OPEC, którego licencję wykupił „Infracorr”. Wynajęli warsztacik, zaczęli produkować kryzy i przy ich pomocy regulować ciepło w miastach.

Otwarcie nowej siedziby Infracorr na ul. Chrobrego 8 w GdańskuFirma nabierała wiatru w żagle. Do oferty rynkowej wprowadzała nowe produkty i technologie. Zyskiwała coraz więcej kontrahentów, coraz poważniejsze kontrakty, a także laury na targach i wystawach. W czasach gospodarki socjalistycznej „Infracorr” otrzymał urzędowy status Jednostki Innowacyjno-Wdrożeniowej. W firmach tego typu widziano lokomotywy postępu naukowo-technologicznego.

W 1990 roku powstały odpowiednie warunki do przekształcenia spółdzielni w spółkę prawa handlowego – sp. z o.o. Rozpoczęła się dekada prosperity finansowej i powiększania przez firmę majątku trwałego. W 1994 roku spółka rozlokowała się we własnych nieruchomościach. Zakupiono budynek przy ul. Chrobrego 8 w Gdańsku, gdzie do dziś pracuje zarząd i kadra inżyniersko-administracyjna. Zakupiono też zdewastowaną nieruchomość w Niestępowie, nieopodal Żukowa, gdzie w kolejnych latach zorganizowano fabrykę wyrobów „Infracorru” – magnetyzerów, odmulaczy, filtrów magnetycznych, kompaktowych węzłów cieplnych itp. oraz zbudowano bazę szkoleniowo-hotelową.

Te inwestycje to efekt dorobku z lat poprzednich. Jeszcze na przełomie lat 1989/90 „Infracorr” nawiązał współpracę z duńską firmą „Logstor”, producentem nieznanych wtedy u nas rur preizolowanych. Tą technologią spółka zainaugurowała swój udział w transferze innowacyjnych rozwiązań dla ciepłownictwa, które w następnych dziesięcioleciach zmieniły obraz tej branży. Firma otrzymała szereg nagród za te dokonania. Pierwszą inwestycję z wykorzystaniem tych nowoczesnych elementów wykonano w 1991 roku w Słupsku. W tym czasie pojawiły się też zlecenia na instalacje ochrony przed osadami w układach chłodzenia silników okrętowych. W 1993 r. „Infracorr” rozpoczął realizację pod klucz kontraktów na modernizację sieci ciepłowniczych, finansowanych przez Bank Światowy. Największy z nich opiewał na 5 mln dolarów USA. Wiodło się. Rozrastała się kadra inżynierska, powstawały przedstawicielstwa spółki w Warszawie, Lublinie, Rzeszowie, Pile oraz… w Nowym Yorku, Rabacie i Bremie. Do dziś „Infracorr” ma umowy partnerstwa handlowego z kilkudziesięcioma firmami w kraju i za granicą. Obroty spółki wyniosły w 1992 roku ok.3 mln ecu, a dziesięć lat później 27 mln zł.

Zbigniew i Joanna Borkowsy Miedzyzdroje 2009r.W prospekcie ofertowym „Infracorru” czytam o największych zrealizowanych projektach firmy. Budowa sieci ciepłowniczej o długości 11 km dla GPEC Gdański podobnej, 4 kilometrowej w Gdyni. Udział w projektowaniu i budowie „Geotermii Podhalańskiej” i hybrydowego systemu zasilania miasta Hel w ciepło i prąd, z wykorzystaniem energii słońca i ciepła ziemi. Modernizacja systemów ciepłowniczych wielu miast, polegająca na zastąpieniu kotłowni węglowych gazowymi, zamianie sieci ciepłowniczych kanałowych na preizolowane i wyposażeniu budynków w nowoczesne węzły cieplne. Ta lista jest długa. „Infracorr” współpracuje także z wieloma krajowymi i zagranicznymi producentami urządzeń i w ofercie handlowej posiada ponad 5 tysięcy pozycji. W 2005 roku przeprowadził projekt unijny „Domy pasywne energetycznie szansą rozwoju budownictwa na Pomorzu”, wspólnie z PG i instytucjami naukowymi z Niemiec. Rezultatem tego projektu są powstające domy pasywne i osiedla domów niskoenergetycznych. Obecnie „Infracorr” wdraża systemy zarządzania mediami energetycznymi oraz wodą w miastach w technologii internetowej „smart grid”, a także realizuje projekt celowy finansowany przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego z udziałem PG: „System przetwarzania i zarządzania energią ze źródeł odnawialnych i skojarzonych”. Projekt zlokalizowany jest w fabryce „Infracorru” w Niestępowie. Drugim partnerem naukowym spółki jest Politechnika Warszawska; za wdrożenia przemysłowe patentów na uzdatnianie i oczyszczanie wody w systemach ciepłowniczych otrzymali nagrodę ministra nauki oraz „Złoty Medal” Targów Poznańskich.

Zbigniew Borkowski robi wrażenie człowieka silnego, energicznego, pragmatycznego, stanowczego. Takim też widzą go koledzy. „Infracorr” jest sensem jego życia. Tu, w roli dyrektora handlowego, od pewnego czasu pracuje jego córka Joanna, również absolwentka PG, a od początków firmy – brat Jan.

Ale pan Zbigniew nie zamyka się jedynie w kręgu spraw spółki. Mówi, że kto ciężko pracuje, musi też intensywnie wypoczywać. Ma czas na golfa, narty, podróże i na działalność społeczną. Jest jednym z czterech założycieli Politechnicznego Klubu Biznesu +, gdzie odgrywa kreatywna rolę. Jest wiceprzewodniczącym Zarządu Pracodawców Pomorza, największej organizacji przedsiębiorców w regionie. Udziela się społecznie w Rotary Club, ma serce do gestów charytatywnych; od lat wspiera koło AK-owców w Sopocie, a nawet został jego honorowym członkiem.

Firma organizuje staże dla studentów politechniki i zawsze chętnie zatrudnia najlepszych absolwentów.

Na jubileusz dwudziestolecia prezydent RP odznaczył Zbigniewa Borkowskiego „Złotym Krzyżem Zasługi”, a krzyże srebrne i brązowe otrzymało również sześciu długoletnich pracowników firmy.

Wśród wizytówek, które wyniosłem z gabinetu prezesa „Infracorru”, najbardziej zadziwiła mnie ta, która pokazuje pana Zbigniewa jako twórcę portalu „www.jacek.iq.pl”. Wszedłem i oto co przeczytałem:

Cytat z „Dziennika Polskiego”: (...) O św. Jacku napisano wiele książek i artykułów. Autorami byli najczęściej, co zrozumiałe, dominikanie. Osoba Jacka fascynowała i fascynuje także wielu świeckich. Jeden z nich, Polak, inż. Zbigniew Borkowski, absolwent Politechniki Gdańskiej, właściciel firmy z branży energetycznej, stworzył profesjonalny Portal Świętego Jacka Odrowąża. Jest tam nie tylko biografia, miejsca kultu, opis cudów, ale także wiele ciekawostek związanych z tym świętym, a także bardzo wiele wpisów na forum osób z Polski i ze świata, które odnajdują ślady św. Jacka i dzielą się wiadomościami na jego temat.

I jeszcze wpis pana Zbigniewa na portalu: Jesteśmy przekonani, że najważniejszą umiejętnością w życiu człowieka jest zdolność do prowadzenia w modlitwie dialogu z Bogiem. Świętych daje nam Kościół, jako wzorce do naśladowania. Modlitwa kierowana do Chrystusa Miłosiernego jest lekarstwem dla duszy, teologicznie większą wartość ma modlitwa wsparta pośrednictwem świętego. Potężnym orędownikiem spraw ludzkich przed obliczem Boga był i jest św. Jacek i jemu poświęcamy ten portal. Święty Jacku prowadź! 

Prowadzi."